DeLorean DMC-12 – Auto nie z tej ziemi
Motoryzacja uznawana jest za dziedzinę, która rozwija się w błyskawicznym tempie. Historia pokazuje jednak, że niektóre kultowe modele samochodów do dzisiaj spędzają sen z powiek kierowców. DeLorean DMC-12 to pojazd, który od lat osiemdziesiątych aż do dzisiaj zapiera dech w piersiach. Nie ma drugiego takiego pojazdu w historii motoryzacji, który zrobiłby furorę podobną do DeLorean DMC-12.
John DeLorean – człowiek „wariat”
Wiceprezes General Motors znany był z niecodziennych wizji supersamochodów. Tworzył projekty, a jego największym marzeniem było skonstruowanie samochodu od pierwszej do ostatniej śróbki. W latach siedemdziesiątych John DeLorean bezkutecznie próbował przekonać szefa GM do stworzenia samochodu z jego własnego projektu. W związku z niepowodzeniem John postanowił działać na własną rękę i pod koniec lat 70-tych ukazał się prototyp jego supersamochodu.
Od roku 1981 do 1982 firma DeLoreana wyprodukowała 8600 sztuk.
Lakier? A po co?
Gdy widzimy DeLoreana DMC-12 po raz pierwszy, rzuca nam się w oczy poszycie nadwozia. John postanowił zaoszczędzić na lakierze, dlatego samochód w całości wykonał ze stali nierdzewnej. Ma to swoje zalety, gdyż pojazd jest odporny na rdzę i nie musi stać w garażu.
DMC-12 jak Mercedes Gullwing
Bardzo charakterystyczną cechą samochodu są drzwi. Otwierane do góry, niczym skrzydło. W tamtych czasach takie rozwiązanie robiło furorę, a ponadto ułatwiało parkowanie samochodu (DMC-12 jest szerokim pojazdem, dlatego skorzystano z rozwiązania, jakie Mercedes użył w swoim modelu Gullwing).
Wyprodukowano zaledwie 8600 sztuk tego pojazdu. Powodów tego stanu rzeczy jest kilka, choć wszystko sprowadza się do finansów. John DeLorean borykał się z problemami finansowymi już na początku startu jego firmy. Gdyby nie pomoc sponsorów oraz rządu brytyjskiego (fabryka mieściła się w Irlandii) prawdopodobnie nie powstałby ani jeden egzemplarz.
DeLorean DMC-12 nie sprzedawał się dobrze (kosztował 28 000 dolarów co w tamtych czasach było ogromnym wydatkiem) a ponadto był awaryjny. Większość aut wracała do fabryki na zasadzie reklamacji dzięki czemu John DeLorean stracił praktycznie wszystkie pieniądze. Największą wadą pojazdu był przestarzały silnik V6 od Renault, który do „setki” rozpędzał się w około 10 sekund, a jego prędkość maksymalna wynosiła niewiele ponad 200 km/h co w tamtych czasach nie robiło na nikim wrażenia.
Legenda DeLoreana
Po kinowym debiucie filmu „Powrót do przyszłości”, DeLorean stał się legendą. Wykupiono wszystkie egzemplarze tego modelu i nikomu nie przeszkadzały już niedociągnięcia. Każdy kierowca traktował ten samochód jak wehikuł czasu, a wszystkie „wariacje” producenta uznawano za cechę charakterystyczną.
Czy DeLorean to faktycznie wehikuł czasu? W pewnym sensie tak, ponieważ nie tak dawno wznowiono jego produkcję w USA. Model z podstawowym wyposażeniem kosztuje 58 tysięcy dolarów i auto sprzedaje się bardzo dobrze.
DeLorean DMC-12 w Polsce
W 2009 roku jako pierwsi w Polsce mieliśmy przyjemność pracować przy tym modelu całe trzy tygodnie. Naszym zadaniem była oczywiście wymiana tapicerki. Wymieniliśmy ją na skórę Porshe Steingrau.
W trakcie prac dobrze poznaliśmy ten model i jego legendę. Nie chcemy już pisać o zaletach, bo zna je każdy. Skupmy się przez chwilę na okładzinie samochodu, czyli panelach zewnętrznych.
Panele zewnętrzne wykonane zostały ze stali nierdzewnej (cecha charakterystyczna samochodu). Jak wiadomo, stal nierdzewna wytwarza napięcie, co jest sprawą bardzo kłopotliwą ,ponieważ w polączeniu z tlenem i wodą (jej składem) wytwarza się kwas który powoli degraduje wszystkie części metalowe (zawiasy ,mocowania itd.). Samochód po 30 latach od produkcji będzie posiadał mnóstwo zgnitych podzespołów (metalowych) przez co konieczna jest ich wymiana. Warto również zwrócić uwagę na koła. Przednie posiadają mniejszą średnicę od tylnych co ma znaczenie w kontekście komfortu jazdy.
Maff.pl a DeLorean DMC-12
Na koniec chcemy napisać o naszych emocjach związanych z tym samochodem. Jako, że pracowaliśmy przy nim trzy tygodnie, codziennie kończyliśmy pracę mając tego samochodu dość. Nie chcemy zabrzmieć brzydko, ale na dwie godziny przed zamknięciem warsztatu modliliśmy się o to, aby czas płynął szybciej. Samochód faktycznie musi być legendą, gdyż rankiem następnego dnia siedzieliśmy obok niego pijąc kawę nie mogąc się doczekać kolejnych prac tapicerskich.
DeLorean DMC-12 to auto, za którym tęskni każdy warszat, który miał przyjemność przy nim pracować. W tej kwestii nie różnimy się od innych. Warto znać ten samochód, gdyż jak na lata osiemdziesiąte, był to absolutnie „wariacki” produkt. Dzisiaj uchodzi za miano legendy. Czy słusznie? Jak najbardziej!